Archiwum listopad 2002


lis 13 2002 przydałoby sie coś napisac...
Komentarze: 4

Nic ciekawego sie nei dzieje w moim zyciu... poza tym ze niemal czuje jak milosc ustepuje miejsca pogardzie... to znow dzieje sie odwrotnie... i tak w kolko...

Pojawil sie ostatnio w moim zyciu ktos dzieki komu czuje ze naprawde chce zostac na swiecie... przynajmniej poki co... Czuję się w mniejszym lub wiekszym stopniu rozumiana... i akceptowana w 100%... jednak pewnie minie sporo czasu zanim mu zaufam...jesli w ogole uda mi sie to zrobic.... bo moze nie warto...

jedno wiem na pewno: chce byc sama... heh wiem ze duzo razu juz tak mowilam... ale tym razem jestem tego pewna... ze nie chce miec nikogo...

sporo nauki mam ostatnio... ale to dla mnie nie jest wazne chociaz powinno... ojtam jakos bedzie...

znowu mnie wzielo na czytanie pamietnika... zaczelam tym razem od sierpnia tego roku.... az trudno mi bylo uwierzyc jak zobaczylam zdania w stylu "jestem szczesliwa, najszczesliwsza na siwecie!.." ja to napisalam???.... dziwne....

moze juz wyczerpalam swoj przydzial szczescia.... jezeli w ogole cos takiego istnieje....

"w życiu piękne są tylko chwile... dlatego czasem warto żyć..."

tak... ale tylko czasem.....

antidotum : :
lis 10 2002 niedziela...
Komentarze: 1

jeszcze wczoraj czułam niczym nie zakłóconą siłę zeby przetrwac to wszystko... teraz jest mi troche zle... czuje sie samotna... ale wiem ze mam na kogo liczyc... nadal wierze w przyjazn... w miłosc juz mniej ale w przyjazn tak...

od rana siedze i zadreczam sie myslami.. dochodze do roznych wnioskow - jak zwykle... tylko ze tm razem przypominam sobie rozne madre słowa, rady wypowiedziane kiedys przez moich lepszych i gorszych znajomych.. proboje je w jakis sposob zastosowac w obecnej sytuacji... W ogole wczorajszy dzien byl pelen wspomnien... wakacji... spedzonych w gronie szczesliwych zabawnych ludzi z ktorymi nie sposob bylo sie smucic... z reszta powodow do smucenia sie nie było.... to były piekne dwa miesiace... kochalam zycie... jak patrze na nie wstecz.... to dochodze do wniosku ze bylo takie piekne!...

a po wczorajszym dniu... nie chce czekac dluzej na cos co nigdy nie nadej\dzie... juz na nic nie licze... juz na nic... zakonczylam ten rozdzial... jeszcze przez jakis czas bedzie mi pewnie trudno.. ale poradze sobie... nadeszla pora na dokonanie wyboru: albo rozpoczac wreszcie zycie... albo raz na zawsze je zakonczyc...

to nie oja wina ze ciagle nie widze sensu choc usilnie go szukam... chcoialabym, czuc sie potrzebna... przydac sie na cos.. przyjaciolom... pomagac im, być oparciem... odwidzieczyc sie za to co dla mnie zrobili...  chce być dla innych... chce pomagac....wyciagam reke! czy ktos ją pochwyci...?....

Nie chcialam wczoraj widziec k nbo wiedzialam ze skonczy sie to zalamaniem...i owszem - nie bylo go... juz bylo fajnie gdy nagle mister khalid pojawil sie w 'Epoce".... automatycznie odwrocilam glowe w druga strone.. nie chcialam zeby mnei widzial nie chcialam zeby podchodzil... moze to wyczul... przyszedl sie przywitac... nie patrzac na niego powiedzialam 'czesc' i tyle bylo wszystkigo... mozliwe ze chcial pogadac... coz spoznil sie...  po kilku minutach wyszedl... patrzylam na niego.... nagle przystanal i odwrocil glowe w moja strone.... chwile stal... potem wyszedl.... moze to i maly szczegoł - ale gdy go zobaczylam moje serce nie lomotalo w piersi jak jeszcze niedawno... moze to dobry znak...  teraz juz wiem... nie bede sie pchac tam gdzie mnei nie chca... Jednak nie jestem jeszcze na tyle silna... zeby wykasowac sms-sy...niektore osoby wiedza ktore... jeszcze nie mam w sobie tyle sily....  moze nie bede jej miala...a moze ona rosnie stopniowo... bo z ok 20 zostalo 7....

antidotum : :
lis 07 2002 horoskop
Komentarze: 1

Horoskop jest zbliżony do moich pragnien i przemyślen...w sumie t nie wierze w nigo... w nic juz nie wierze... bo ic nie ma wartosci... mimo to fajnie przeczytac dokladnie to o czym sie dzien wczesniej intensywnie myślało...:)

"Wiara w zwycięstwo prowadzi do sukcesu. Warto jeszcze raz spróbować w miłości. Wysłuchaj z uwagą każdego, kto tego potrzebuje. Nie trzeba narzucać najbliższym swojego punktu widzenia. Możliwa kontynuacja starych układów uczuciowych w nowej formie. "

Usłyszałam wczoraj ze warto walczyc jesli sie kocha....  lecz ciagle zastanawiam sie czy jest o co walczyc... "warto jeszcze raz sprobować..." no nie wiem... zwatpienie teraz ogarnia mnie niemal bez przerwy, no a przeciez "wiara w zwycięśtwo prowadzi do sukcesu..."... zobaczymy czy starczy mi sił i dobrych checi by probowac cokolwiek naprawic....

"stare układy uczuciowe w nowej formie..." - ne bardzo rozumiem... w nowej formie...hmm/... nie czepiam sie tej czesci horoskopu bo nie do konca jestem pewna jakie ona moze miec zastosowanie w moim zyciu...

ooo jeszcze jedno... przeciez "stare układy" to nie musi od razu byc k....:(

ale jak juz pwoeidzialam nie wierze zanadto w te przepowiednie... analizuje je tylko, jak owyzej... mysle ze to jest najrozsadniejsze...

ciekawe co by było gdyby sie spełnił....

czy starczy mi sił na walke?.... okaze sie... Bog nie pozwoli mi zwatpic, jesli widzi nadzieje ze cos sie poprawi...

antidotum : :
lis 05 2002 olac wszystko...
Komentarze: 1

Jestem jak róża - niekochana więdnę
Jestem jak dziecko - odepchnięta cierpię
Lecz oczy mam suche, a usta gorące
Nie szukam bajki w życiu i walczę do końca

Najostrzejsze słowa łatwo mnie nie zranią
Mówisz - "Kocham inną i odejdę za nią"Choć oczy mam suche, a usta gorące
Wiem - bajka skończona - zgasło moje słońce

Tak długo milczałam chcąc abyś usłyszał
Jak serce moje śpiewa
Na horyzoncie wschodziło słońce
A Ty mówiłeś - "przebacz"
I oczy mam suche a usta gorące
Tylko moje wiersze smutne
Nie szukam bajki w życiu swoim
Bajki są okrutne

Mówiłeś jeszcze długo
jak deszcz padały słowa
Powoli gasło moje słońce
A czarny szal otulał głowę

Wokoło grafit, zastyga skała
Gdy koniec bajki
Tak pragnę silną być a jestem słaba
Wygrywa grafit.

Mam dzisiaj spradzian z geografi...Heh nawet do ksiazek nie zajrzalam... walic to... nie zalezy mi... wczoraj na lekcjach niemiłosiernie sie nudziłam wzielam wiec kartke i zaczelam pisac co mi tylko na myśl przyszło...potem bliska mi osoba dostała tę kartkę... ciekawe co mi dzisiaj powie... moze już calkeim uzna mnei za psychicznie chorą.... ech kurcze zebranie w czwartek...=lipa.... hmm tak sobie wymysliłam że nie pojdę na ten zlot... czemu? a nie wiem./... jakos tak... po prostu... głowny powod to chyba ten iż nei chce widzieć k.... ale czy unikanie go ma sens i czy pozwoli mi szybciej zapomniec??.. nie sądzę... nie wiem czy isc czy nie isc..., jakbym nie poszla mialabym poczucie winy ze cos mnie ominelo;) heheh poza tym co bede robic w sobote... wychodziło by na to ze spedze ja sama... a tego bym nie chciala o nie... coz mam jeszcze kilka dni do zastanowienia...zobaczymy jeszcze.

Ludzie mówią: chciałbym robić wszystko na co mam ochote i mowic wszystko co mysle... czemu wiec tego nei robia?? o, i to wlasnie zamierzam zmienic... zamierzam robic co mi sie podoba... uczucie wolnosci jest czyms cudownym... a co mi szkodzi... co mnei obchodzi moja przyszłosc skoro i tak wczesniej czy pozniej odejde z tego swiata z wlasnej woli?.... heh ciekawa czy znajdzioe sie cos...ktos.... kto sprawi ze bede miala cel;... kto da mi sens zycia i udowodni ze mam po co byc..... wątpie... była jedna taka osoba...i....i juz jej nei ma:(/...

antidotum : :
lis 04 2002 to bez sensu...
Komentarze: 2

Coraz częściej i coraz powazniej myślę o śmierci... ale nie dziwcie sie... nic mi w zyciu nie wychodzi.. nic... jak juz wspominalam - ludzie o mnie nagle zapomnieli... jakby mnie wcale nie było... kazdy sobie znalazl kogoś... jesli nie drugą połowke - to innego przyjaciela... a ja jak zwykle zostałam sama... jednak najbardziej mnie boli odejsci ejednej osoby:( wiadaomo.... ech nawet sny miałam jakies dołuja.ce... obudziłam się z checia przytulenia ie do kogos i wyznania wszystkiego co mi lezy na duszy... nie zdziwilam sie ze takiego kogos nie było przy mnie... jak mnie cos tknie to powiem matce.. czesto pytala od jakiegos miesiaca, czemu ciagle placze.... moze zasluzyla na to zeby sie dowiedziec... moze... wyslalam wczoraj sms do k... po co? zeby uspokoic sama siebie.. ja nie lubie niedomowien... on najwyrazniej uwielbia... nie ukrywam ze nawet nie myslalam o tym ze mi odpisze... no i nie zrobil tego to oczywiste... ach ile wczoraj wylałam lez... znowu....nic nie ma dla mnie sensu./.. nawet to zeby sie dostac do dobrej szkoly=wziac sie za nauke.... po co mi to?? dla kogo?? dla siebie samej?? skoro tak, to mi to nie potrzebne..po co sie starac cos osiagnac w zyciu skoro ma sie zamiar je sobie odebrac..wczesniej czy pożniej... zycie mnie przerasta... heh i nie boje sie tego powiedziec... nie potrafię zyc bez swiadomosci ze k o mnie mysli i ze teskni, ze kocha.... nie chce tak zyc... i pomyslec.... ze miało być zupełnie inaczej... miało być tak pieknie... coz... zastanwiam sie nie nad tym czy mam sie zabic tylko nad tym jak mam to zrobic... juz czas.... chyba zaczynam byc gotowa....

antidotum : :