Archiwum 04 listopada 2002


lis 04 2002 to bez sensu...
Komentarze: 2

Coraz częściej i coraz powazniej myślę o śmierci... ale nie dziwcie sie... nic mi w zyciu nie wychodzi.. nic... jak juz wspominalam - ludzie o mnie nagle zapomnieli... jakby mnie wcale nie było... kazdy sobie znalazl kogoś... jesli nie drugą połowke - to innego przyjaciela... a ja jak zwykle zostałam sama... jednak najbardziej mnie boli odejsci ejednej osoby:( wiadaomo.... ech nawet sny miałam jakies dołuja.ce... obudziłam się z checia przytulenia ie do kogos i wyznania wszystkiego co mi lezy na duszy... nie zdziwilam sie ze takiego kogos nie było przy mnie... jak mnie cos tknie to powiem matce.. czesto pytala od jakiegos miesiaca, czemu ciagle placze.... moze zasluzyla na to zeby sie dowiedziec... moze... wyslalam wczoraj sms do k... po co? zeby uspokoic sama siebie.. ja nie lubie niedomowien... on najwyrazniej uwielbia... nie ukrywam ze nawet nie myslalam o tym ze mi odpisze... no i nie zrobil tego to oczywiste... ach ile wczoraj wylałam lez... znowu....nic nie ma dla mnie sensu./.. nawet to zeby sie dostac do dobrej szkoly=wziac sie za nauke.... po co mi to?? dla kogo?? dla siebie samej?? skoro tak, to mi to nie potrzebne..po co sie starac cos osiagnac w zyciu skoro ma sie zamiar je sobie odebrac..wczesniej czy pożniej... zycie mnie przerasta... heh i nie boje sie tego powiedziec... nie potrafię zyc bez swiadomosci ze k o mnie mysli i ze teskni, ze kocha.... nie chce tak zyc... i pomyslec.... ze miało być zupełnie inaczej... miało być tak pieknie... coz... zastanwiam sie nie nad tym czy mam sie zabic tylko nad tym jak mam to zrobic... juz czas.... chyba zaczynam byc gotowa....

antidotum : :