Archiwum październik 2002


paź 31 2002 horoskopy, przepowiednie.... takie tam...
Komentarze: 2

"Odkryjesz w sobie zdolności do zmiany samego siebie i otoczenia. Zaczniesz robić coś ważnego od nowa. Znajdziesz w sobie siły, aby nie poddać się nastrojom. Zdasz sobie sprawę ze swojej wewnętrznej emocjonalnej natury, ale też poznasz swoją moc. Czas na miłość. "

analiza: hmm cos waznego od nowa.... nie poddac sie nastrojom....czas na miłosc.... jakze bym chciala zeby ten horoskop sie sprawdzil... i zeby jednoczesnie oznaczał zapomnieni... pozostawienie za soba przeszlosci.... nie ogladanie sie za siebie...

"Nie ociągaj się ucuciowo. Bliska twojemu sercu osoba czeka na słowo kocham..., chociaż to tak oczywiste. Może też miłość sprawi, że rozbłysniesz."

analiza: bliska mojemu sercu osoba moze i czeka  na słowo kocham... ale nie uslyszane z moich ust.... wiecej tego nie powiem...raz wystarczy.... moze to był o raz za duzo....

to by było na tyle.... dobrze ze jutro wolne... heh i nagle sobie zdalam sprawe ze nei mam co ze soba zrobic jutro... 

niektorzy znajomi już chyba zapomnieli o moim istnieniu.... kto wie moze kiedyś sie im przypomne...

antidotum : :
paź 29 2002 tak jak odszedł dzień... we mnie zgasło...
Komentarze: 2

chcialabym doczekac dnia az podziele sie z czytelnikami tego bloga moim szczesciem....chcialabym...wreszcie spotkac je na swej drodze.... nie wiem  co wiecej poeiwdziec... zle sie czuje {wczorajsza zbiorka} ale powiedzialam sobie ze nie bede chora i NIE BEDE CHORA..... no... ide wychodze z tego domu rozerwac sie troche bo uczyc mi sie nei chce:P

nigdy bym nie pomyslala nawet ze mozna myslec o kims w sposob doslowny 24 godziny na dobe.....

antidotum : :
paź 29 2002 zwątpienie...
Komentarze: 1

jestem coraz bardziej załamana.... moje wspomnienia to coś najpiękniejszego co mam i jednoczesnie cos co powoli mnie zabija...eh słucham piosenek ktore nien wiadomo czemu przypominaja mi o wszystkim... nie potrafię odpowiedziec sobie na pytanie: czemu to sie skoncyło?? czemu przestał mnie kochac??.... ciagle widze wine tylko i wylacnie w sobie.... Jedyne co pomaga mi zyc.... to takie dni jak ostatnia sobota... dy moglam patrzec w jego lsniace oczy pełne szczescia, pelne checi do zycia.... to dodaje mi sil... i nie obchodzi mnie ze rzuca slowa na wiatr... i nie obchodzi mnie ze jest taki twardy.... nie... nie obchodzą mnie jego wady ktorych ma wiele, potrafię je wyliczyc bez zająknięcia!..... ja go po prostu kocham! kocham takiego jakim jest....moze kiedyś to zrozumie.... moze kiedyś zda sobie z tego sprawe... moze wtedy zechce wrocic./...

kto by pomyślal... ze miłosc potrafi tak ranic....

proboje sobie znajdowac jak najwiecej zajec... to nie taka trudna sprawa heh takze w efekcie w domu jestem koło 20 czasem pozniej i jeszcze czeka mnie nauka... tak tak bo mam postanowienie ze bede probowac...poprawic sytuacje...

ale to wszystko nic nie daje! bo mysle o nim kiedy zasypiam mysle kiedy sie budze mysle kiedy wygladam przez okno kiedy siedze nad ksiazkami kiedy czekam na autobus...

jak cos tak pieknego mogło umrzeć...no jak....

czemu ciagle mam nadzieje.... moja chora nadzieje.... czemu ciagle marze?!

Boże! nie zostawiaj mnie tak....

antidotum : :
paź 28 2002 o poranku...
Komentarze: 1

Jaki deszcz ... jak głosno pada.... uwielbiam ten klimat... szkoda ze juz jest jasno...

Wspomnienia.... stały się nieodłączną częścią mojej bezsensownej egzystencji jaka pełnię na ziemi... Tylko one mają jakąś wartość.... mozna sobie myślec "to chore - zyc przeszłoscia" ale czym zyc skoro przyszłość dawno umarła a terazniejszość jest tylko iluzją?....  Wszystko traciu swój sens... kiedyś wszystko było dla mnei tkie proste... poswiecalam zycie nauce... rodzinie... i bylam szczesliwa...a przynajmniej probowalam to sobie wmowić.... pozniej przypadek sprawił ze moje zycie diametralnie się zmieniło...nowe otoczenie... nowe towarzystwo.... cudowni ludzie ktorzy pomogli mi sie wyrwać z tej monotonii... dopiero wtedy zrozumiałam po co zyje i co tak naprawde ma dla mnei wartosc....

Przez cale zycie, odkad pamietam, mialam w głowie wykreowany dokladny wizerunek mojego ideału....nie wierzylam w jego istnienie jednak podswiadomosc mowila mi ze kiedys ko jednak spotkam...

"wiesz jak tylko cię zobaczyłem zdałem sobie sprawę ze jestes moim ideałem.. opczywiscie jesli chodzi o wyglad i sposob bycia bo reszty jak narazie nie poznałem...."

chyba nie muszę mowic ze nie uwierzylam w słowa K.... jedne z pierwszych jakie do mnie wypowiedzial... Roznie pozniej toczyly sie nasze losy.... zawsze go kochalam choc nigdy wczesniej do konca nie zdawalam sobie z tego sprawy... dopiero kiedy postanowilam go blizej poznac ... to był impuls.... i wtedy odkryłam wlasnie ze to na niego czekalam cale zycie ze to wlasnie on.... spedzalismy cale dnie... na rozmowach... o zyciu... o sensie istnienia.... miuelismy takie same pragnienia.....

Co się popsuło??

Probowałam szukac winy w sobie... ale teraz już wiem ze czasem uczuciue wygasa tak po prostu....bez wyraznej przyczyny.... tak tz było w tym przypadku. Miłośc umarła śmiercią naturalną.... skoro tak.... to miłoscią nie była {?}  a ja twam w moim uczuciu...

Nie lubie patrzec ludziom w oczy jakos mnie to rozprasza zawsze..... z nim jest inaczej.... gdy na niego patrze........ gdy cuje jego wzrok.... czuje ze chcialabym zastygnac tak juz na zawsze....

gdybym mogla cofnac czas... tak wiele bym zmienila!! zrobilabym tyle rzeczy ktorych obawialam sie wykonac.... już nigdy wiecej nie kierowalabym sie rozumem .... do glosu dopuscilabym serce.... ale to przepadło... stracilam swoja szanse....

przykre.... czuje sie bezsilna....

jednak cudownie jest kochac taka miloscia jak moja.... bez gniewu bez zazdrosci... bez egoizmu....

zycze kazdemu przezycia czegos takiego.... to wzbogaca duchowo....

antidotum : :
paź 27 2002 nie wyszło....
Komentarze: 2

Nie płakać więcej przez niego - to było głupie postanowienie... czasem niepohamowane łzy potrafią zdziałać cuda... a wiec dzisiaj nie probowałam nawet powstrzymywać się od płaczu... teraz mi lepiej.... o wiele lepiej...

Eh jutro szkola: niespecjalnie mnie to cieszy.... jakos bedzie....

Czytam wszystkie ksiazki Coelha po kolei... uwielbiam go.... najbardziej zapamietalam i najwiecej madrosci zyciowych wysnułam z "Alchemika". Nieziemska ksiazka wszytskim ja goraco polecam nikt kto skorzystał z mojej rady nie pozalował....często do niej wracam w chwilach zwątpienia. Pomaga mi w osobliwy sposob na tyle na ile moze pomoc ksiazka...

Co poza tym.... wspominam intensywnie jak nigdy... ale to nieuniknione.... zaluje ze minelo ale z drugiej strony - cieszę się, że w ogole miało miejsce coś tak cudownego w moim życiu....Kiedyś myślałam ze bezgraniczne szczęście jest niemozliwe.... zycie pokazało jak bardzo sie myliłam.... niestety nic nie trwa wiecznie... a wszystko co dobre szybko się konczy....Akceptuję każdą Boża decyzję, jakaby ona nie była, choć nierzadko jej nie rozumiem.... przez....ostatnie pol roku....moze dluzej.... niesamowicie zwiazalam sie ze Stworca.... nie to zebym byla jakas nawiedzona albo cos takiego... o przesadnej religijnosci tez mowy w moim przypadku być nie moze gdyz po prostu sama nie przepadam za ta cecha u ludzi...Po prostu bardzo Mu ufam.... Cudownie jest mieć w co... w kogo wierzyc.... łatwiej się wtedy zyje... To że zaczęłam chodzic do kosciola uwazam za swoj wielki sukces, bo nikt mnie nigdy do tego nie przymuszal, nie zachecal.... w mojej rodzinie Bog nigdy nie istnial... Mam chrzest mam komunie bo taka tradycja bo wszyscy ak robia.... wtedy bylam dzieckiem ... nie rozumialam nic kompletnie.... a niedawno sama dokonalam wyboru.... z wlasnej nieprzymuszonej woli... jestem dumna z tego... Kosztowalo mnie to mnostwo wyrzeczen i wojen stoczonych z sama soba... ale w koncu - z Boza pomoca - udało sie... Nie chce nigdy wiecej zwatpic w Niebiosa!!

antidotum : :