Archiwum 10 listopada 2002


lis 10 2002 niedziela...
Komentarze: 1

jeszcze wczoraj czułam niczym nie zakłóconą siłę zeby przetrwac to wszystko... teraz jest mi troche zle... czuje sie samotna... ale wiem ze mam na kogo liczyc... nadal wierze w przyjazn... w miłosc juz mniej ale w przyjazn tak...

od rana siedze i zadreczam sie myslami.. dochodze do roznych wnioskow - jak zwykle... tylko ze tm razem przypominam sobie rozne madre słowa, rady wypowiedziane kiedys przez moich lepszych i gorszych znajomych.. proboje je w jakis sposob zastosowac w obecnej sytuacji... W ogole wczorajszy dzien byl pelen wspomnien... wakacji... spedzonych w gronie szczesliwych zabawnych ludzi z ktorymi nie sposob bylo sie smucic... z reszta powodow do smucenia sie nie było.... to były piekne dwa miesiace... kochalam zycie... jak patrze na nie wstecz.... to dochodze do wniosku ze bylo takie piekne!...

a po wczorajszym dniu... nie chce czekac dluzej na cos co nigdy nie nadej\dzie... juz na nic nie licze... juz na nic... zakonczylam ten rozdzial... jeszcze przez jakis czas bedzie mi pewnie trudno.. ale poradze sobie... nadeszla pora na dokonanie wyboru: albo rozpoczac wreszcie zycie... albo raz na zawsze je zakonczyc...

to nie oja wina ze ciagle nie widze sensu choc usilnie go szukam... chcoialabym, czuc sie potrzebna... przydac sie na cos.. przyjaciolom... pomagac im, być oparciem... odwidzieczyc sie za to co dla mnie zrobili...  chce być dla innych... chce pomagac....wyciagam reke! czy ktos ją pochwyci...?....

Nie chcialam wczoraj widziec k nbo wiedzialam ze skonczy sie to zalamaniem...i owszem - nie bylo go... juz bylo fajnie gdy nagle mister khalid pojawil sie w 'Epoce".... automatycznie odwrocilam glowe w druga strone.. nie chcialam zeby mnei widzial nie chcialam zeby podchodzil... moze to wyczul... przyszedl sie przywitac... nie patrzac na niego powiedzialam 'czesc' i tyle bylo wszystkigo... mozliwe ze chcial pogadac... coz spoznil sie...  po kilku minutach wyszedl... patrzylam na niego.... nagle przystanal i odwrocil glowe w moja strone.... chwile stal... potem wyszedl.... moze to i maly szczegoł - ale gdy go zobaczylam moje serce nie lomotalo w piersi jak jeszcze niedawno... moze to dobry znak...  teraz juz wiem... nie bede sie pchac tam gdzie mnei nie chca... Jednak nie jestem jeszcze na tyle silna... zeby wykasowac sms-sy...niektore osoby wiedza ktore... jeszcze nie mam w sobie tyle sily....  moze nie bede jej miala...a moze ona rosnie stopniowo... bo z ok 20 zostalo 7....

antidotum : :